Świetlny szlak śladami niemieckich latarnii lotniczych   Przeglądając ostatnio okolicę na mapie Panoramio, natrafiłem na zdjęcia ciekawego obiektu. Na północy-wschód od Dolnej, na wzniesieniu zlokalizowana jest latarnia lotnicza (Haupstreckenfeuer Niederkirsch), która była jedną z latarni wyznaczających główną trasę lotniczą między Berlinem, a Gliwicami.
Skąd w ogóle pomysł na takowe urządzenie? By odpowiedzieć na takie pytanie trzeba cofnąć się trochę w czasie. W połowie lat dwudziestych XX wieku, została założona przez Niemców Deutsche Lufthansa, która zajęła się przewozami pasażerskimi oraz towarowymi. Linia Berlin - Gleiwitz musiała cieszyć się dużym powodzeniem dlatego zapewne postanowiono uruchomić dodatkowe loty nocne. Radiolokacja była w tym czasie dopiero na początkowym etapie rozwoju i elektroniczne pomoce nawigacyjne były pilotom niedostępne. Jedynie większe lotniska miały aparaty radiotelegraficzne, które przekazywały informacje alfabetem Morse’a. Piloci musieli znać ponad dwieście kombinacji haseł, które informowały o pogodzie, sile, wiatru, kierunku lądowania, itp. W czasie lotu na trasie liczyli głównie na swój wzrok i doświadczenie. W celu poprawy bezpieczeństwa ludzi i maszyn podjęto decyzję o budowie systemu, który miał pomóc w trudnej nocnej nawigacji. Ustawione co 25 – 30 kilometrów latarnie lotnicze, zapalane o określonej porze, tworzyły świetlny szlak prowadzący pilotów z lotniska na lotnisko. W wyniku rozwoju radiolokacji i natężenia ruchu lotniczego wieże zaczęły tracić na znaczeniu, część popadła w ruinę, po innych pozostały fundamenty, a ta zachowała się w wyjątkowo świetnym stanie. Latarnia lotnicza w Dolnej jest konstrukcją metalową wzniesioną na betonowym fundamencie. Na szczycie kratownicowej wieży, jest (był - adnotacja z 2023) zamontowany obrotowy, zasilany elektrycznie reflektor. Wg kolegi Aegis (od ktorego dowiedziałem się o tym miejscu oraz częściowo wykorzystałem opis, za co serdecznie dziękuję), producentem tego reflektora była firma Pintsch. W trakcie wizyty na opolskiej Malinie, przy ulicy Miodowej natrafiliśmy jedynie na fundament po latarnii. Co charakterystyczne, podobnie jak w Dolnej, wieżę ustawiono na najwyższym punkcie w bliższej okolicy.
Według informacji jednego z miejscowych, dotrwała ona do nowego wieku i została rozebrana. Dzięki fotografiom udostępnionym przez CoVoXa (z tego miejsca chciałem podziękować), łatwo zauważyć, że miejsce to było aktrakcyjnym miejscem do zabaw :-)